
- Kategoria:
Autorka dotyka kilku istotnych tematów. Opisuje blaski i cienie bycia pisarzem, to jak trudno jest się wybić spośród ogromnej masy ludzi piszących. Obecnie na sukces autora tylko w pewnym stopniu wpływa jego twórczość. Dzisiaj trzeba się umieć wypromować, pokazywać, istnieć w Internecie. Fani chcą wiedzieć jak najwięcej o swoich idolach. Drugą dosyć istotną sprawą jest związek między osobami w różnym wieku.
Niemal każde zdanie czytałam z ogromną przyjemnością, wczytywałam się w każdy kolejny akapit, w piękne i bardzo obrazowe opisy, we wspaniałą zabawę słowem, która z pewnością jest sporym atutem tej powieści. Widać, że autorka dba nie tylko o treść, ale i o formę jej podania.
Generalnie mogłabym podlinkować te opinie i już nic nie dopisywać – w całości się z nimi zgadzam. Z drugiej strony, nie byłabym sobą, gdybym czegoś od siebie jednak nie dodała ??
Czym jest książką „450 stron”? To powieść z pogranicza romansu i kryminału. W sumie ciężko zaklasyfikować jednoznacznie. Intrygujący pomysł „książki w książce” a właściwie dwóch książek w jednej. Główna bohaterka jest pisarką i jakby tego było mało jeden z bohaterów drugoplanowych również. Dwie książki, dwóch nie znających się autorów i… jedna fabuła. Ponad to, po mieście grasuje psychopata mordujący ludzi w sposób żywcem wyjęty z powieści. Brzmi intrygująco..? :)
Autorka uchyla nam rąbka tajemnicy o pracy pisarza i robi to bardzo zgrabnie. Opisuje pasję tworzenia i towarzyszące jej emocje. Mierzy się także z całym procesem wydawania książki, co dla mnie, jako czytelnika jest niesłychanie ciekawe.
Książka ma ciekawą konstrukcję – fragment kryminału z opisem zabójstwa przeplata się z opisem rzeczywistości – oględzinami miejsca zbrodni bądź śledztwem. Ciekawy i bardzo korzystny zabieg.
A główna bohaterka? Z Wiktorią mam trochę problem. Jest Polką po rozwodzie z Francuzem ale na stałe mieszka w Stanach i od czasów wydania, z ogromnym sukcesem swojej książki, śni swój american dream. Już na samym początku książki spotyka mężczyznę idealnego i czytelnik od razu wie, że wątek romansu będzie solidnie rozbudowany.
Uwaga! Dygresja!
Jeśli miałabym się czegoś czepić, to właśnie tej idealnej miłości – w zasadzie nie spotykanej w normalnym życiu. Ale, ale! Przede wszystkim trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: po co czytamy książki? Na czym nam zależy? Jeśli na rzeczywistym opisie to owszem, takie osoby się zawiodą. Ja czytam dla rozrywki. Mam świadomość, że w prawdziwym życiu, szanse na spotkanie i zakochanie z wzajemnością w bosko przystojnym, mega romantycznym i opiekuńczym aktorem nie wchodzą w grę bądź graniczą z cudem, ale czytając nie przeszkadza mi to. Gdybym czepiała się takich rzeczy, nigdy nie wyszłabym z kina zadowolona, a półkę „literatura kobieca” omijałabym szerokim łukiem ??
„450 stron” ma w sobie to coś, co wciąga i ciekawi. Wynotowałam masę cytatów, bo w książkę i w głowę Wiktorii, wtłoczone są bardzo bystre spostrzeżenia dotyczące otaczającego nas świata. Bardzo przemówił do mnie cytat opisujący kim w dzisiejszych czasach staje się poczytny pisarz, oraz wyjątkowo trafne i zupełnie nie infantylne uwagi o miłości, o której podobno napisano już wszystko. Pięknie została ujęta mądrość Jacquesa, słynne: „żyjesz czy tylko oddychasz” albo „sprawdź czy przy tobie trwa, czy przy tobie jest”.
Ta książka inspiruje do ciekawych dyskusji o życiu a przy okazji wymyka się schematom dzięki mieszanej formie – nie romans, choć są jego elementy, nie kryminał, choć trup ściele się gęsto, nie powieść obyczajowa choć znajdziemy jej elementy. To bardzo przyjemny misz-masz. „450 stron” to typowy kobiecy kryminał i jeśli podejdzie się do niej z takim nastawieniem, spodoba się na pewno.
Po „Żelaznych damach” to przemiła i relaksująca odmiana. Przez chwilę miałam prawdziwy dylemat – puzzle czy książka? Na szczęście puzzle mogłam łączyć z rozmową z mężem, a czytanie już nie bardzo, więc ułożyłam puzzle rozmawiając z mężem a książkę czytałam, kiedy poszedł spać ?? ot i rozwiązanie idealne ??
Uwaga! Dygresja!
Polecam odpalić sobie do czytania Brayana Adamsa ?? nie przepadałam za nim, ale po „450 stronach” nabrał dla mnie nowego znaczenia
Jak zawsze w przypadku Czwartej Strony, niebywałym plusem jest okładka i wydanie – bardzo wygodnie się czyta, czcionka nie męczy oczu. Tak tylko chciałam wspomnieć, bo zwracam na to uwagę i rzuca się w oczy